Wybudziłam się ze snu słysząc płacz małej, musiałam wstać, choć po upojnej nocy nie miałam, na to siły. Zsunęłam ze swojego ciała, ciepłą kołdrę i chciałam wstać kiedy zatrzymała mnie ręka chłopaka.
- Zostań, ja pójdę, ty śpij.
Opadłam wygodnie na łóżku i przymykając oczy, nasłuchiwałam czy Harry wraca. Minęły kolejne minuty, a chłopaka nie było. Ospałym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z sypialni, wsuwając na ciało biały szlafrok, który szczelnie zawiązałam. Przemierzałam korytarz, a każdy kolejny krok zbliżał mnie do pokoju dziecka. Delikatnie uchyliłam drzwi i wychylając za nich głowę, ujrzałam Harrego z córeczką na rękach. Spokojnie ją kołysał, a z jego ust wydostawała się ciche słowa kołysanki. Jak zaczarowana, wpatrywałam się w swoje dwa skarby. Podeszłam wolnym i cichym krokiem do tej dwójki, mocno przytulając chłopaka od tyłu. Przyłączyłam się do śpiewania piosenki, którą bardzo dobrze znałam. Kiedy byłam mała, mama śpiewała mi ją zawsze do snu. Uśpiwszy już małą królewnę, wróciliśmy do sypialni i zmęczeni w ciągu kilku sekund, oddaliśmy się w objęcia Morfeusza.
Otworzywszy powieki, przekręciłam się na drugi bok. Uśmiech wtargnął na twarz, wraz z widokiem Harrego i Darcy. Chłopak otulał ją swymi ramionami, uważając by jej nie przygnieść.
- Hej skarbie, co ona tu robi? - pocałowałam chłopaka.
- Płakała więc ją przyniosłem, a teraz śpi.
- Zrobię nam śniadanie, połóż ją na moim miejscu i zdrzemnij się jeszcze- szepnęłam, by jej nie obudzić i wyszłam z pokoju.
Zapach jajecznicy roznosił się po całej kuchni, wędrując do salonu. Świerzy szczypiorek przyozdobił talerze, a dopiero co zaparzona kawa, docierała do nozdrzy. Rozkładając talerze na stole, cicho podśpiewywałam piosenkę, lecącą w radiu. Nowy dzień jako narzyczona Harrego Stylesa zaczęłam cudownie i oby wszystkie tak się zaczynały. Po paru minutach w kuchni zawitał chłopak ubrany jedynie w bokserki, zasiadł do stołu, a ja zabiegana po kuchni, szykowałam jeszcze pieczywo.
- Chodź tu - niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie, usadzając na kolanach.
- Co ty robisz? - zaśmiałam się.
- Biorę to co moje-wpił się w moje usta zaciskając swoje dłonie na mojej talii.
- Jesteś nie możliwy.
- Za to mnie kochasz prawda?
- Nie tylko za to...- ręką bawiłam się jego loczkami.
- A za co jeszcze?
- Za wszystko skarbie- pocałowałam go w nosek i schodząc z jego kolan usiadłam na swoim miejscu, zabierając się za posiłek.
Siedząc wtulona na kanapie w Hazza, lewą nogą bujałam leżaczek z dzieckiem. Zapatrzona w ekran telewizora, oglądałam transmisje jakiegoś koncertu. Zachwyt i podziwy były jednymi z uczuć jakie teraz odczuwałam. Spokój w całym mieszkaniu i tylko delikatne głaskanie Harrego po ramieniu, dawało ukojenie i wyciszało wnętrze, po wszystkich przeżyciach jakie w ciągu ostatnich dni miały miejsce. Pukanie do drzwi wybudziło mnie ze skupienia i zmusiło do zbliżenia się do nich. Chwyciwszy za klamkę, zamaszystym ruchem pociągnęłam ją w dół. Brązowy prostokąt ustąpił, a za nim ujrzałam Anne, Gemme i Roberta. Ucieszona ich widokiem, przytuliłam na powitanie i zaprosiłam do środka.
Zachwyt w oczach przyszłych teściów i Gemmy, rodził się na widok małej. Ucieszona niespodziewaną wizytą, poczęłam przygotowywać obiad. Krojąc warzywa do zupy, swój wzrok co jakiś czas kierowałam na pierścionek, który co rusz wzbudzał nowe emocje. W głowie pojawiało się wiele wspomnień związanych z wczorajszą nocą.
- Pomóc ci w czymś? - głos kobiety wyrwał mnie z przemyśleń, nakazując wrócić na ziemię.
- Nie, nie trzeba- przyjazny uśmiech został posłany w stronę Anne.
- Jak wam się układa?
- Dobrze, Harry poprosił mnie wczoraj o rękę- wystawiłam dłoń, pokazując cudo na swoim palcu.
- Jej tak się cieszę- przytuliła mnie, wkładając w to dużą dawkę miłości.- Harry mówił mi, że nie masz rodziców, ale pamiętaj, że dla mnie jesteś jak córka i zawsze, możesz liczyć na naszą pomoc.
- Dziękuję mamo.
Zjadliwszy rodzinny obiad, wszyscy rozsiedliśmy się w salonie, prowadząc uparcie rozmowę. Pod koniec dnia, pościeliliśmy z Harrym łóżko w salonie i materac dla Gemmy. Chłopak przeniósł również kołyskę do naszej sypialni, w której tej nocy Darcy miała spać, by nie obudzić w nocy całego mieszkania. Zmęczona ległam na łóżko i nawet nie wiem kiedy, nie zdejmując ciuchów, zasnęłam...
Rozwinę jakąś akcje w następnej części :D


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz