sobota, 6 lipca 2013

Opowiadanie z Harrym cz.24 "Możemy to zrobić ?"

Kevin dobiegł końca, a dochodziła dopiero 17:30. Cały wieczór, stał przed nami otworem. Nasze dłonie splecione w jedność, spoczywały na kanapie.
- Chodź- nagle z siedziska wstał Harry, podnosząc również mnie.
- Gdzie?
- Do kuchni, nie będziemy tak bezczynnie siedzieć. Upieczemy ciasteczka- powiedział z cwanym uśmieszkiem.
- Nie mamy składników.
- To idziemy kupić, no już.

Ubrani w grube kurtki i szaliki, wyszliśmy z mieszkania, kierując się do supermarketu. Kupiwszy już wszystkie potrzebne rzeczy, wracaliśmy do domu przez park. Wiele osób spacerowało tędy o tej porze, śpiewając kolędy. My także przemierzaliśmy parka śpiewając znane piosenki pod nosem.
- Zaczekaj- zatrzymał się chłopak, kierując do mnie te słowa.
- Coś się stało? - byłam zmieszana.
- Cofnij się w tył trzy kroki- wykonałam jego polecenie.
- Po co?
- Spójrz w górę, stoisz pod jemiołą, pocałuj mnie- zrobił słodką minkę.
Zrobiłam jak chciał, wspięłam się na palce, delikatnie łącząc nasze usta w słodkim pocałunku. Trwaliśmy w nim dłuższą chwilę.
- Ohhhh... pięknie wyglądacie razem dzieci, ale lepiej zmykajcie do domu, robi się zimno...
Oboje z Hazzą spojrzeliśmy na miłą staruszkę i śmiejąc się, wróciliśmy do domu.

Wielki bałagan, panując dookoła nas w kuchni, przerażał, a jednocześnie śmieszył mnie. Ledwo co zaczęliśmy piec, a już tak nabrudziliśmy.
- Ja nie wiem kto to posprząta, ale na pewno nie ja - zaśmiałam się.
- Tak, nie ty ? Zaraz zobaczymy- Harry zaczął mnie gonić.
Uciekałam przed nim po całym mieszkaniu, a on próbując mnie złapać, rzucał mąką. Śmiech i dobra zabawa, to od nas nie odstępowało.
- Mam cię.
Chłopak złapał mnie w kuchni i szybkim ruchem przyciągnął do siebie. Wpił się w moje usta i powoli pogłębiał pocałunek. Kiedy był pewny, że go nie odepchnę, chwycił mnie w biodrach i posadził na blacie kuchennym.
 Jego namiętne i powolne pocałunki pieściły moje usta, zjeżdżając niżej. Odchyliłam delikatnie głowę w tył, pozwalając całować mu moją szyję. Biorąc mnie w swoje silne ramiona, przeniósł do sypialni. Ułożył nas delikatnie na łóżku, nie przestając całować. Jego duże dłonie dopadły koszulki, pozbywając się jej. Nie pozostając mu dłużna, zrobiłam to samo z jego górą.
- Możemy to zrobić? Nic się nie stanie dziecku? - przerwał na sekundę.
- Nie, tylko uważaj i bądź delikatny.
Pocałowałam go chcąc dodać pewności. Namiętność, która po chwili przybrała na sile, prowadziła nas przez krainę przyjemności. W wolnym tępię, chcąc rozkoszować się chwilą, pozbywaliśmy się swoich ubrań. Chłopak całował każdy skrawek mojego ciała, zaznaczając swoje terytorium. Jego usta i język pieściły moje piersi, dostarczając tym nie pojętą przyjemność. Jego ciepłe ciało, łączące się teraz z moim, podnosiło ciśnienie. Językiem zjeżdżał coraz niżej, dochodząc do pępka, a palce powędrowały na intymne miejsca. Plecy wygięły się w łuk pod wpływem dużej dawki błogości. Harry zaczął powoli we mnie wchodzić i kontrolowanymi oraz spokojnymi ruchami poruszać. Delikatność, z jaką to robił zaskoczyła mnie, bał się, że jeden zły ruch, a stanie się coś złego.
 Nasze biodra poruszały się równomiernie, współgrając ze sobą. Dochodząc do szczytu, zaczął przyśpieszać ruchy. Nasze soki połączyły się, a chłopak opuścił moją pochwę. Zmęczeni opadliśmy na łóżko i wtuleni w siebie staraliśmy się opanować oddechy. Jego dłoń z powrotem powędrowała na moje piersi, złapał jedną delikatnie i zaczął miętolić. Z trudnością tłumiłam w sobie śmiech. Przycisnęłam swoje ciało do chłopak, blokując mu tym dostęp do klatki piersiowej.
- Kochanie jesteś niesprawiedliwa...
- Tak też cię kocham - odparłam.
- A dostanę buziaka, ale takiego wiesz? - poruszył śmiesznie brwiami.
- No nie wiem, muszę pomyśleć...
- Jesteś piękna- myślał, że mnie tym przekona.
- No nie wiem, muszę pomyśleć...
- Masz piękny uśmiech.
- No nie wiem, muszę pomyśleć...
- Kocham twoje ciało, jest takie seksowne, nawet z tym brzuszkiem.
- No nie wiem, muszę pomyśleć...
- Kocham cię najmocniej na świecie.
- Przekonałeś mnie.
Wspięłam się na niego i nachylając pocałowałam najlepiej jak umiałam, z dużą dawką namiętności.

- Ciasteczka się upiekły, idź przynieś, proszę- zrobiłam oczy kota ze shreka.
-......... Dobrze, już idę.
Harry wylazł z łóżka i pomaszerował do kuchni, wracając po chwili z gorącymi ciastkami na talerzu. Położył się obok i wspólnie zaczęliśmy je konsumować. Jego ramię, obejmowało moje ciało, a dłoń gładziła moje przedramię.
- Na kruszyliśmy- powiedziałam czując okruszki na łóżku.
- To trzeba je posprzątać.
Chłopak zaczął niby sprzątać okruszki co chwilę zahaczając o moje ciało. Wiedziałam doskonale, że wykorzystywał ten moment by poobmacywać mnie... Po skończonym "sprzątaniu" łóżka, wrócił do poprzedniej pozycji.
- Jesteśmy okropni, dziś wigilia, a my leżymy w łóżku...w dodatku nago- mówiąc to śmiałam się.
- Tak masz rację, jesteśmy okropni, ale mi się to podoba- zaśmiał się- lecz jeśli się zgodzisz, to jutro chciałbym cię zabrać do mojej mamy.
- Co? Nie, nie, nie ma mowy, możesz jechać beze mnie- spoważniałam w jednej chwili.
- Ale czemu, nie chcesz poznać moje mamy?
- Chcę, ale boje się, na pewno mnie znienawidzi.
- Głupoty gadasz skarbie, nie masz czego się bać, ja będę z tobą cały czas, obiecuję, proszę...?
- No dobra, niech ci będzie- powiedziałam niechętnie.
- Kocham cię- powiedział wyraźnie ucieszony.
Resztę wieczoru spędziliśmy w łóżku rozmawiając....

1 komentarz: