- Wiesz, że cię kocham? - szepnął.
- Wiem, ja ciebie też.... Harry jeżeli chcesz to możemy zamieszkać razem u mnie.....chyba, że nie chcesz ze mną mieszkać?
- Chcę, oczywiście, że chcę. Jak mogłaś pomyśleć inaczej? Jutro pojedziemy do mieszkania chłopców i zabierzemy moje rzeczy, dobrze? - złożył kilka pocałunków na mojej szyi.
- Dobrze.
Chłopak zaczął głaskać mnie po brzuchu i całował w szyję, obojczyk.
- Kopie - powiedział uradowany, czując kopnięcia.
- Tak, bo czuje cię- odpowiedziałam uśmiechnięta.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej, a ja przewróciłam się na plecy. Spojrzał na mnie i patrzył mi w oczy, a ja zatapiałam się w jego spojrzeniu. Podwinął moją koszulkę i nachylając się pocałował mój brzuch.
- Kochamy cię z mamusią maluszku- powiedział cicho zachrypniętym głosem.
Położył się głową na mojej klatce piersiowej i piersiach, czyli krótko mówiąc przytulił się do nich. Nie przeszkadzało mi to, czułam się dobrze, ręką cały czas gładził mój brzuch i zaczął śpiewać kołysankę. Jego głos uspokajał nie tylko dziecko, ale też mnie, dawał nim ukojenie dla uszu. Położyłam moją dłoń na jego włosach i delikatnie je głaskałam, usypiałam. Powieki same zamykały się i nie chciały podnieść, jakby ktoś przyczepił do nich ciężarki. Po dłuższej walce ze zmęczeniem, przegrałam i zasnęłam.
Obudziłam się w nocy koło 4, naszła mnie cholerna ochota na coś słodkiego, nie mogłam się powstrzymać, musiałam coś zjeść. Delikatnie próbowałam podnieść głowę Harrego ze swoich piersi, ale obudziłam go.
- Coś się stało? Gdzie idziesz? - powiedział ledwo kontaktując.
- Po lody, śpij- chciałam wstać, ale chłopak zacisnął mnie w uścisku.
- Która godzina?
- 4:10.
- Czekaj przyniosę ci, nie wstawaj.
- Kochany jesteś, ale mogę sa...- nie dokończyłam, bo chłopaka już nie było.
- Proszę, mogą być czekoladowe?
- Tak, dziękuję.
Chłopak położył się obok i podał łyżeczkę, zaczęłam je konsumować. I kiedy wreszcie zaspokoiłam swoje potrzeby, przytuliłam się do Loczka, a on do mnie i ponownie zasnęłam...
Rano oczywiście przywitał mnie Harry, namiętnym buziakiem i śniadankiem do łóżka i spróbujcie mi powiedzieć, że to nie jest skarb. Zjedliśmy wspólnie posiłek w łóżku, trochę się po wylegiwaliśmy i wstaliśmy. Musieliśmy się zbierać do chłopaków. Ubrałam czerwone leginsy i białą luźną koszulkę z rękawkiem. Włosy uczesałam w wysokiego, niedbałego koka i zrobiłam makijaż. Włożyłam, buty, czapkę i szalik po czym wyszliśmy z domu. Idąc chodnikiem do samochodu nie mogliśmy ustać. Nogi rozjeżdżały się na pokrytym lodem chodniku. Cała długość przed naszym apartamentowcem to była szklanka. Po dość długiej przeprawie przez chodnik doszliśmy do samochodu i wsiadając ruszyliśmy w kierunku domu chłopaków. Po 20 minutach byliśmy na miejscu, Harry otworzył drzwi swoimi kluczami i weszliśmy do środka. Stanęliśmy w salonie, a chłopcy po za Liamem, którego nie było rzucili się na nas. Zaczęli mnie przytulać i mówić jak się stęsknili i cieszą się, że zostaną wujkami. Chyba długo docierało do nich zajście z przed kilku dni.
- Siadajcie, zaraz wam coś pokarzemy...- usiadłam z Harrym w salonie obok Irlandczyka i czekałam.
- Tadam... proszę- powiedział Zayn i podał mi torbę.
Otworzyłam ją i w oczach pojawiły się łzy, pokazałam ją Hazzie on również się wzruszył. Wyciągałam po kolei ciuszki dla maluszka i różne zabawki, pieluszki itp.
- Jak powiedzieliście nam, że zostaniemy wujkami, to tak bardzo się wczuliśmy, że postanowiliśmy wam pomóc- powiedział Louis.
- To jest także od Liama, zaraz wróci, poszedł do sklepu- dodał Niall.
- Chłopaki dziękujemy, jesteście kochani - przytuliłam każdego po kolei, Hazza podobnie.
- A jak bardzo kochani? - zaśmiał się Zayn, trzymając mnie w uścisku.
- Bardzo, bardzo.
- A ładnie wyglądam?
- Ślicznie.
- Ty też jesteś kochana- wszyscy się zaśmiali, a ja usiadłam na kanapie.
- Mamy ciasto chcecie? - zapytał Lou.
- Ciasto? - Moje oczy teraz błyszczały i robiły się maślane.
- Hahaha tak, widzę, że chcesz.
- O tak, poproszę.
Pasiasty nałożył mi duży kawałek, nie żałował, a ja połknęłam to wszystko w przeciągu chwili.
- Jej wszystko zjadłaś, jesteś jak Niall- zaśmiał się mulat.
- Niall, a może ty jesteś w ciąży i nie wiesz? - zapytał Harry.
- W ciąży? Może.... Nie na pewno nie, już dawno wyglądałbym jak ( T.I), a nie mam brzucha, jedyne co mogę urodzić to kupkę- wybuchliśmy śmiechem.
Siedzieliśmy i żartowaliśmy jak wcześniej, później przyszedł Liam z Danielle oraz Eleonor i wszyscy spędziliśmy miło dzień na wygłupach i zabawach. Przyjaciele i kochający chłopak to wartości o jakich zawsze marzyłam. Spełniło się mam wszystko co trzeba do szczęścia. Czy można chcieć więcej?
Kolejne dni i tygodnie mijały szybko, często spotykaliśmy się z chłopcami i dziewczynami. Wspólne imprezy, raz u nich raz u nas zbliżyły nas do siebie i chociaż nie piłam zawsze dobrze się bawiłam. W końcu zaczęło się układać, los odwrócił się i w końcu pozwolił bym była szczęśliwa. Dał mi znacznie więcej niż mogłam chcieć. Jak widać zawsze po burzy i piorunach nastaje słońce. Zawsze po wietrze i deszczu robi się sucho i spokojnie, tak samo jest w moim życiu. Musiałam tak wiele stracić i przeżyć by być szczęśliwą. Ale właśnie to wszystko dało mi lekcję życia, nauczyło mnie doceniać, każdą błahostkę i to jest w tym nie zwykłe. Lecz dostałam coś jeszcze, dostałam dziecko, które lada tydzień urodzę, dając nowe życie ziemi...
Ta część nie jest najlepsza, wręcz beznadziejna i prosta.
Ale kolejne powinny być lepsze.


Marudzisz jest cudnie. Czekam na next:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńP.