sobota, 25 maja 2013
Opowiadanie z Harrym cz.10 "Jest pani w ciąży.."
Dni mijały, a ja stawałam się wrakiem człowieka, mało jadłam, mało piłam, nie odzywałam się, nie było mnie duszą. Na ziemi pozostało tylko moje ciało, które potrzebuję tylko jego. Straciłam go wraz z tym największym błędem jaki popełniłam, chciałam dać mu wszystko, ale zapomniałam, że czasu nie da się cofnąć, a za błędy płacimy wielką cenę, czasami aż za wielką. Kolejny dzień, kolejny koszmar, lecz tym razem było ze mną gorzej. Cały czas wymiotowałam, okropny ból w okolicy brzucha i głowy nie chciał ustąpić. Zakładając sweterek, wyszłam z pokoju i udałam się do szpitala, chciałam dowiedzieć się co mi jest, bałam się, że to anoreksja czy coś.
- Zapraszam- miły głos kobiety doszedł za drzwi
- Dzień dobry
Weszłam do sali i zajęłam miejsce, opowiedziałam z czym przychodzę, lekarka wykonała mi kilka badań.
- Proszę się ubrać, już po wszystkim- ubrałam się i zajęłam poprzednie miejsce.
- Co mi jest, czy to coś poważnego?
- Nie to tylko, to normalne, musi się pani zacząć dobrze się odżywiać i dbać o dziecko.
- Dziecko? Jakie dziecko?
- Pani dziecko.
- Ale ja nie mam dzieci- byłam zmieszana, nie wiedziałam o co chodzi.
- Jest pani w ciąży, gratuluję.
- Co? Jest pani pewna? - pytałam załamana bliska płaczu.
- Tak, to 4 tydzień.
- Boże co ja teraz zrobię? - mówiła do siebie- dziękuję do widzenie.
- Proszę pani.
- Tak? - zapytałam.
- Niech pani na was uważa i nie robi nic głupiego, to dziecko nie jest niczemu winne.
Bez słowa wyszłam z sali i szłam długim korytarzem do wyjścia. Wiedziałam kto jest ojcem, tylko z nim spałam. Weszłam do sklepu i stałam przed półką z alkoholem, chciałam sięgnąć po butelkę, kiedy coś mnie powstrzymało, a raczej świadomość, że noszę w sobie najpiękniejszą rzecz na świecie. Dotknęłam dłonią swojego brzucha i delikatnie pogładziłam.
- Obiecuje, że nic nam się nie stanie, damy radę, kocham cię skarbie.
Szeptałam to do maluszka, chociaż wiedziałam, że i tak mnie nie usłyszy. Zrobiłam zakupy, kupiłam dużo warzyw i oczywiście lody. Wróciłam do motelu, w którym mieszkałam od miesiąc i rozpakowałam swoje zakupy. Pierwszy raz się uśmiechałam, po tak długim czasie. Przygotowałam sobie posiłek i zjadłam go w całości. Zaparzyłam Herbatę i z kubkiem gorącej cieczy w ręku, usiadłam na balkonie. Ciepły sweter ogrzewał moje ciało, a wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy. Patrzyłam na zachodzące słońce i oddawałam się chwili. Zapytacie co z chłopcami i Tomem? Nie wiem, nie mam kontaktu z nikim, nie mam kontaktu z tamtym życiem. Zmieniłam numer telefonu, odcięłam się, ale o Harrym nie zapomniałam, nadal go kocham. Dopijając ostatni łyk Herbaty, wróciłam do pokoju. Zamknęłam okno balkonowe, umyłam naczynia i poszłam pod prysznic. Dokładnie umyłam swoje ciało i owinięta ręcznikiem, wróciłam po piżamę. Ubrałam koszulkę, spodenki i stanęłam przed lustrem. Podwinęłam bluzkę do góry i przyglądałam się swojemu brzuchu. Był trochę większy, ale wcześniej tego nie zauważyłam. Położyłam się i przykryłam kołdrą, a moje myśli błądziły wśród tego co teraz będzie.....
Opowiadanie z Harrym cz.9 "Glasgow.."
Pobiegłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Łzy kreśliły grube czarne smugi na moich policzkach. Przebrałam koszulkę, gdyż wcześniejsza była cała we krwi. Zapięłam torbę i zostawiłam małą karteczkę " Nie udawałam, że cię kocham ". Zeszłam po schodach na dół, założyłam swoje buty i pociągnęłam za klamkę. Łzy cały czas lały się strumieniami, kolejny raz straciłam najważniejszą dla mnie osobę, straciłam swoją miłość.
- Poczekaj! - odwróciłam się i zobaczyłam Liama, podbiegł do mnie i mocno przytulił- Dziękuję - szepnął nadal tuląc
- Za co?
- Uratowałaś życie Harremu i nam wszystkim, a dokąd się teraz wybierasz, gdzie będziesz teraz mieszkać?
- Na pewno daleko stąd, wyjadę z Londynu na jakiś czas
- Uważaj na siebie i nie płacz już
- Pa Liam
Uwolniłam się z uścisku Liama i odeszłam. Szare i puste ulice Londynu, a wśród nich ja, okropny wiatr i deszcz lał już od godziny. Błąkałam się po ulicach, nie wiedząc co zrobić, dokąd się udać. Wróciłam do swojego starego mieszkania, spakowałam resztę swoich ciuchów, wszelkiego rodzaju broń spakowałam do oddzielnej torby. Kilka ramek ze zdjęciami i pamiątkę po rodzicach spakowałam do pudełka. Wszystkie śmieci, ubrania, z akcji czy cokolwiek związanego z tym, wrzuciłam do wielkiego czarnego worka i wyrzuciłam do śmietników przed domem. Chwyciłam obydwie torby, karton wzięłam w rękę i wyszłam z domu zamykając drzwi. Złapałam taksówkę i poprosiłam kierowcę, aby zawiózł mnie pod stare kamienicę.
- Może pan tu chwilę na mnie zaczekać
- Dobrze
Wysiadłam z taksówki, biorąc torbę z bronią i weszłam przez wielkie drzwi do środka. Przemierzałam schody szukając drzwi z numerem 20, zapukałam i drzwi się otworzyły, a w nich stanął Tom. Weszłam do środka i podałam mu torbę.
- Tu masz wszystką broń jaką miałam, kończę z tym życiem, nie chcę już zabijać, chcę być normalną dziewczyną
- Dobrze, ale... jesteś tego pewna
- Tak, podjęłam już decyzję, tu masz klucz od mojego starego mieszkania, sprzedaj go zrób z nim co chcesz. Dziękuję, że mnie wychowałeś i chroniłeś przez ten cały czas, nigdy ci tego nie zapomnę
Przytuliłam go i zbiegłam po schodach na dół, wsiadłam do taksówki i pojechałam na stację kolejową. Kupiłam bilet na pociąg do Glasgow i usiadłam na ławce czekając na środek lokomocji. Ludzi krążyli w okół mnie, każdy gdzieś gnał, każdy uśmiechał się na nowe przygody, spotkania z bliskimi. Pociąg zatrzymał się na peronie, podniosłam się z siedziska, zabrałam swoje bagaże i wolnym krokiem kierowałam się do pociągu. Usiadłam w swoim przedziale i czekałam na odjazd. Kolejne godziny mijały, a ja oddalałam się od codzienności, od tego życia.
- Za 5 min będziemy na stacji w Glasgow
Głos konduktora rozniósł się po całym pociągu, budząc zamieszanie. Podniosłam swój ładunek i wyszła z kolei. Przemieszczałam się ulicą, deszcz padał nawet tu, niebo płakało ze mną, z moim sercem. Przemoczona weszłam do jakiegoś motelu, wynajęłam sobie pokój i udałam się w jego kierunku. Czemu wybrałam Glasgow? Czemu właśnie tu? Sama nie wiem, coś mi nakazywało, mówiło, że muszę przyjechać właśnie tu. Zamknęłam drzwi pokoju na klucz, położyłam swoje bagaże i zaczęłam zdejmować mokre ubranie. Pozostając w samej bieliźnie poszłam do łazienki i się wykąpać, umyłam włosy i pozwoliłam aby ciepłe kropelki wody spływały po moim ciele. Ubrałam czystą bieliznę i stojąc przed lustrem rozczesałam włosy. Chwyciłam nożyczki i zaczęłam je podcinać. Wcześniej sięgały mi do pasa, teraz są leciutko za piersi. Wyszłam z łazienki i ubrałam swój ulubiony sweter, zawsze kiedy było mi zimno lub czułam się źle zakładałam go i chodziłam w nim spać. Tak było też tym razem, położyłam się do łóżka i przytulając poduszkę zamknęłam oczy. Czując jak pomimo zamkniętych oczu moje policzki robią się mokre zasnęłam.
Opowiadanie z Harrym cz.8 "Wynoś się..."
Gorączkowo myślałam gdzie mogli go porwać, nie zabiją go od razu, wiem, że najpierw go po torturują. Drżącymi rękoma wyciągnęłam telefon z kieszeni, napisałam SMS do Toma " Porwali go, wiesz gdzie są? ", długo nie czekałam na odpowiedź " Co?!!!! Nie wiem gdzie są, ale trzeba go znaleźć, biorę ekipę!!!! ". Usiadłam na chwilę na fotelu, spojrzałam na Paula, jego twarz wyglądała jakby ktoś zabił mu jego własne dziecko.
- Liam, stary nie płacz uratujemy go, to pewnie jakieś fanki go porwały- powiedział Niall
Spojrzałam na twarz chłopaka był załamany, wiedział, że go zabiją, ale ta świadomość zabijała też go, chłopcy byli jak bracia.
- Wiem gdzie są - poderwałam się z krzesła- Paul zostań z chłopakami.
- Nie, (t.i) nie dasz rady oni są za silni, jadę z tobą- też wstał.
- Nie możesz, chłopców też mogą porwać, tu nie chodzi o mnie tylko o Harrego i o was zrozum.
- O co tu do cholery chodzi? - krzyczał Zayn.
- Nie mamy czasu, oni go zabiją- szepnęłam.
Wybiegłam z budynku i szybko wsiadłam do taksówki.
- Może pan jechać szybciej!!! - krzyknęłam.
Wysiadłam z samochodu, zostawiając 5 dolarów i biegłam ile sił w nogach. Dobiegłam do starych murów, gdzie schowałam się słysząc nadjeżdżający samochód.
- Gdzie chłopak? - zapytał ostry męski głos.
- Siedzi przywiązany do krzesła na placu- odpowiedział drugi.
- No to teraz się zabawimy- powiedział poprzedni.
Szybko wystukałam w klawiaturze telefonu, numer Toma i wysłałam wiadomość gdzie jestem.
Aaaaa - usłyszałam krzyk Harrego.
Szybko wyciągnęłam pistolet z torebki i rzuciłam ją gdzieś w krzaki. Wybiegłam za muru i stanęłam przed facetem, który kopał Harrego leżącego na ziemi i zwijającego się z bólu.
- Zostaw go słyszysz - powiedziałam spokojnie trzymając pistolet w ręku.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy- facet, przybliżył się do mnie, ale ja zrobiłam krok w tył- szkoda twojego życia wiesz, umrzesz poświęcając się dla bez wartościowego chłopaka.
- Zamknij się!!!! Nic o nim nie wiesz!!!! - wybuchłam.
- Hamuj słowa dziwko, jesteś jak swoja matka....- moja złość, narastała we mnie, to on, on zabił moich rodziców, a każde jego słowo przywoływało wszystkie wspomnienia, które powiększały wściekłość- myślisz, że się ciebie boję...hahaha co ty mi niby zrobisz?
- To samo co ty moim rodzicą, widziałam jak ich zabijałeś, odebrałeś mi wszystko co miałam, teraz ja odbiorę tobie...ale twoje życie!
- Hahaha, zbierz ją- powiedział.
Poczułam czyjś silny uścisk i szarpnięcie, wyrwał mi broń. Mocno kopnęłam go w nogę i wykręciłam rękę, przewracając go na ziemię. Podbiegłam do faceta, który cały czas próbował zabić Harrego, rzuciłam się na niego i wyrywałam mu broń, padło kilka ślepych strzałów. W tym czasie zdążył przyjechać Tom z ekipą, zaczęli łapać pozostałych, Paul też przyjechał uwolnił i odciągnął na bok Harrego.
-I co teraz zrobisz? - zapytał facet trzymając nóż w moim kierunku
Z całej siły znienacka złapałam jego rękę odwracając nóż w jego stronę, poczuła mocne draśnięcie na biodrze i coś ciepłego, spojrzałam w dół i zobaczyłam krew. Mocne uderzenie w brzuch sprawiło, że upadłam. Mocne kopnięcia zadawane mojemu ciału, sprawiały ogromny ból. Plama krwi która tworzyła się obok mnie była coraz większa. Mój wzrok napotkał Harrego, patrzył na mnie. Wstałam z ziemi i w nagłym przypływie energii, zaczęłam okładać pięściami przeciwnika, ciosy stawały się coraz bardziej bolesne i silniejsze. Facet mocno podniósł mnie do góry i rzucił o ziemię, upadłam uderzając w betonową ziemie. Podniósł mnie za włosy i złapał za szyję. Zaczęłam się dusić, resztkami sił sięgnęłam do buta i wyciągnęłam nóż, wbiłam mu go w Serce. Sama upadając na ziemię i próbując oddychać.
- Mała wstawaj, nic ci nie jest? - z ziemi podnosił mnie Tom.
- Boli, gdzie Harry muszę z nim pogadać?
- W samochodzie z Paulem. Ale ty teraz jedziesz do szpitala- wziął mnie na ręce, wsadził do samochodu i zawiózł.
W szpitalu przyjęli mnie od razu, na szczęście rana nie była poważna, założyli kilka szwów i bandaż, oprócz tego od kazili i nakleili mi plaster na łuk brwiowy, gdyż miałam rozcięty. Koło 17:00 wyszłam ze szpitala, na własne rządanie i pojechałam taksówką pod dom chłopaków. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i stanęłam w drzwiach salonu. Kiedy Harry mnie zobaczył, zaczął krzyczeć.
- Wynoś się, nienawidzę cię rozumiesz, ja cię kochałem, a ty?
- Harry daj mi wyjaśnić....- z moich oczu leciały łzy.
- Nie, wynoś się, nie chcę cię znać, jak mogłaś mnie okłamywać, okłamywałaś nas wszystkich, odejdź!!!!
- Har...
- Powiedziałem odejdź!!! - wydarł się.
- Liam, stary nie płacz uratujemy go, to pewnie jakieś fanki go porwały- powiedział Niall
Spojrzałam na twarz chłopaka był załamany, wiedział, że go zabiją, ale ta świadomość zabijała też go, chłopcy byli jak bracia.
- Wiem gdzie są - poderwałam się z krzesła- Paul zostań z chłopakami.
- Nie, (t.i) nie dasz rady oni są za silni, jadę z tobą- też wstał.
- Nie możesz, chłopców też mogą porwać, tu nie chodzi o mnie tylko o Harrego i o was zrozum.
- O co tu do cholery chodzi? - krzyczał Zayn.
- Nie mamy czasu, oni go zabiją- szepnęłam.
Wybiegłam z budynku i szybko wsiadłam do taksówki.
- Może pan jechać szybciej!!! - krzyknęłam.
Wysiadłam z samochodu, zostawiając 5 dolarów i biegłam ile sił w nogach. Dobiegłam do starych murów, gdzie schowałam się słysząc nadjeżdżający samochód.
- Gdzie chłopak? - zapytał ostry męski głos.- Siedzi przywiązany do krzesła na placu- odpowiedział drugi.
- No to teraz się zabawimy- powiedział poprzedni.
Szybko wystukałam w klawiaturze telefonu, numer Toma i wysłałam wiadomość gdzie jestem.
Aaaaa - usłyszałam krzyk Harrego.
Szybko wyciągnęłam pistolet z torebki i rzuciłam ją gdzieś w krzaki. Wybiegłam za muru i stanęłam przed facetem, który kopał Harrego leżącego na ziemi i zwijającego się z bólu.
- Zostaw go słyszysz - powiedziałam spokojnie trzymając pistolet w ręku.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy- facet, przybliżył się do mnie, ale ja zrobiłam krok w tył- szkoda twojego życia wiesz, umrzesz poświęcając się dla bez wartościowego chłopaka.
- Zamknij się!!!! Nic o nim nie wiesz!!!! - wybuchłam.
- Hamuj słowa dziwko, jesteś jak swoja matka....- moja złość, narastała we mnie, to on, on zabił moich rodziców, a każde jego słowo przywoływało wszystkie wspomnienia, które powiększały wściekłość- myślisz, że się ciebie boję...hahaha co ty mi niby zrobisz?
- To samo co ty moim rodzicą, widziałam jak ich zabijałeś, odebrałeś mi wszystko co miałam, teraz ja odbiorę tobie...ale twoje życie!
- Hahaha, zbierz ją- powiedział.
Poczułam czyjś silny uścisk i szarpnięcie, wyrwał mi broń. Mocno kopnęłam go w nogę i wykręciłam rękę, przewracając go na ziemię. Podbiegłam do faceta, który cały czas próbował zabić Harrego, rzuciłam się na niego i wyrywałam mu broń, padło kilka ślepych strzałów. W tym czasie zdążył przyjechać Tom z ekipą, zaczęli łapać pozostałych, Paul też przyjechał uwolnił i odciągnął na bok Harrego.
-I co teraz zrobisz? - zapytał facet trzymając nóż w moim kierunku
Z całej siły znienacka złapałam jego rękę odwracając nóż w jego stronę, poczuła mocne draśnięcie na biodrze i coś ciepłego, spojrzałam w dół i zobaczyłam krew. Mocne uderzenie w brzuch sprawiło, że upadłam. Mocne kopnięcia zadawane mojemu ciału, sprawiały ogromny ból. Plama krwi która tworzyła się obok mnie była coraz większa. Mój wzrok napotkał Harrego, patrzył na mnie. Wstałam z ziemi i w nagłym przypływie energii, zaczęłam okładać pięściami przeciwnika, ciosy stawały się coraz bardziej bolesne i silniejsze. Facet mocno podniósł mnie do góry i rzucił o ziemię, upadłam uderzając w betonową ziemie. Podniósł mnie za włosy i złapał za szyję. Zaczęłam się dusić, resztkami sił sięgnęłam do buta i wyciągnęłam nóż, wbiłam mu go w Serce. Sama upadając na ziemię i próbując oddychać.
- Mała wstawaj, nic ci nie jest? - z ziemi podnosił mnie Tom.
- Boli, gdzie Harry muszę z nim pogadać?
- W samochodzie z Paulem. Ale ty teraz jedziesz do szpitala- wziął mnie na ręce, wsadził do samochodu i zawiózł.
W szpitalu przyjęli mnie od razu, na szczęście rana nie była poważna, założyli kilka szwów i bandaż, oprócz tego od kazili i nakleili mi plaster na łuk brwiowy, gdyż miałam rozcięty. Koło 17:00 wyszłam ze szpitala, na własne rządanie i pojechałam taksówką pod dom chłopaków. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i stanęłam w drzwiach salonu. Kiedy Harry mnie zobaczył, zaczął krzyczeć.
- Wynoś się, nienawidzę cię rozumiesz, ja cię kochałem, a ty?
- Harry daj mi wyjaśnić....- z moich oczu leciały łzy.
- Nie, wynoś się, nie chcę cię znać, jak mogłaś mnie okłamywać, okłamywałaś nas wszystkich, odejdź!!!!
- Har...
- Powiedziałem odejdź!!! - wydarł się.
poniedziałek, 20 maja 2013
Opowiadanie z Harrym cz.7 "Pomocy !!!"
Po niedługiej chwili otworzyłam oczy, obraz był jakiś zamazany, lekko się przestraszyłam. Odzyskując siłę i czucie w nogach podniosłam się z maty. Chwilę dochodziłam do siebie.
- Dobra koniec na dziś- głos trenera wybudził mnie z tego dziwnego transu- Możesz iść.
Zeszłam z ringu i udałam się do szatni, ubrałam poprzednie ciuchy i wyszłam z pomieszczenia. Szłam do domu, popijając cały czas wodę, mój organizmy odwodnił się podczas zbyt dużego wysiłku. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Udałam się do salonu słysząc odgłosy chłopaków. Wszyscy siedzieli na kanapie łącznie z Paulem.
-Już jestem, ale pójdę się położyć, źle się czuję
Powiedziałam i nawet nie czekając na odpowiedź poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zmrużyłam oczy.
- Wszystko ok? Marnie wyglądasz? - do pokoju wszedł Paul.
- Tak, po prostu się odwodniłam.
- Ok masz tu swoją bluzę, ja będę się zbierał.
- Dziękuję.
Menadżer wyszedł, a ja zasnęłam. Poczułam delikatny dotyk na moich włosach. Otworzyłam oczy i ujrzałam Harrego.
-Co ty tu robisz?
- Martwię się o ciebie? - odpowiedział.
- Nie musisz, wszystko jest ok, potrzebuję tylko snu.
- Muszę, jesteś moim skarbem- chłopak pocałował mnie.
- Harry? Kochasz mnie?
- Tak bardzo mocno.
- Obiecasz mi coś?
- Wszystko.
- Nawet jeżeli mnie kiedyś znienawidzisz, obiecaj, że o mnie nie zapomnisz.
- Obiecuję, ale to nigdy nie nastąpi, a teraz śpij...
Loczek wyszedł z pokoju, a ja odwróciłam się na drugi bok i patrząc przez okno na gwiazdy, ponownie zasnęłam. Mocne szturchnięcia wybudził mnie ze snu, nade mną stali chłopcy.
- Co się stało?
- Wstawaj śpiochu, jedziemy do studia, chcesz jechać z nami? - zapytał uśmiechnięty Louis
- Jasne, zostawicie mnie na chwilę samą ubiorę się w coś czystego?
- Pewnie- chłopcy wyszli, byli wszyscy uśmiechnięci choć w oczach Liama wciąż kryło się przerażenie.
Ubrałam jakieś jasne Jensy, lekko poszarpane i do tego białą koszulkę, z lekkim dekoltem. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam na szybko. Jak zwykle wzięłam swój sprzęt, tym razem nóż schowałam pod nogawką, miałam czarne conversy, więc nic nie było widać. Pistolet wsadziłam do torebki i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i jedząc szybkie śniadanie wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 min, każde z nas milczało co było trochę krępujacę. Wysiedliśmy i udaliśmy się do studia. Zajęłam miejsce koło Paul i uważnie przyglądałam się chłopcą. Widać, że kochają to co robią. Śpiewając uciekają od wszelkich kłopotów, zatracają się w muzyce. Nie słuchałam wcześniej ich piosenek, chociaż pewnie jakaś obiła się o moje uszy. Teraz słysząc każdą kolejną piosenkę, każdą kolejną nutę, każde kolejne słowo, moje ciało ogarnia coraz większy zachwyt, a uszy i serce chcą więcej.
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you.
And all your little things.
Ta piosenka, jej słowa najbardziej utkwiły mi w głowie. Chłopaki śpiewając ją nie ukrywali swoich emocji.
- Chwila przerwy- chłopcy wyszli z pomieszczenia i usiedli na kanapach niedaleko mnie.
- Idę do toalety zaraz wracam- rzekł Harry i wyszedł
Mijały minuty, a go nadal nie było, nie wracał, zaczęłam się denerwować.
- Chłopaki idźcie sprawdzić co on robi, minęło już 25 min- poprosiłam
- Spokojnie to Hazza nic mu nie będzie- odpowiedział roześmiany Lou
- Ja pójdę sprawdzić- dodał Liam i wyszedł
Po 10 minutach wrócił przerażony.
- Nie ma go nigdzie, na ziemi leżały jego dokumenty- mówił szybko
- Spokojnie może gdzieś wyszedł, na chwilę, a one mu wypadły- tłumaczył Zayn
Postanowiliśmy poczekać jeszcze 10 min.
- Dostałem sms od Harrego- krzyknął Liam- napisał " Pomocy "
- Dobra koniec na dziś- głos trenera wybudził mnie z tego dziwnego transu- Możesz iść.
Zeszłam z ringu i udałam się do szatni, ubrałam poprzednie ciuchy i wyszłam z pomieszczenia. Szłam do domu, popijając cały czas wodę, mój organizmy odwodnił się podczas zbyt dużego wysiłku. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Udałam się do salonu słysząc odgłosy chłopaków. Wszyscy siedzieli na kanapie łącznie z Paulem.
-Już jestem, ale pójdę się położyć, źle się czuję
Powiedziałam i nawet nie czekając na odpowiedź poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zmrużyłam oczy.
- Wszystko ok? Marnie wyglądasz? - do pokoju wszedł Paul.
- Tak, po prostu się odwodniłam.
- Ok masz tu swoją bluzę, ja będę się zbierał.
- Dziękuję.
Menadżer wyszedł, a ja zasnęłam. Poczułam delikatny dotyk na moich włosach. Otworzyłam oczy i ujrzałam Harrego.
-Co ty tu robisz?
- Martwię się o ciebie? - odpowiedział.
- Nie musisz, wszystko jest ok, potrzebuję tylko snu.
- Muszę, jesteś moim skarbem- chłopak pocałował mnie.
- Harry? Kochasz mnie?
- Tak bardzo mocno.
- Obiecasz mi coś?
- Wszystko.
- Nawet jeżeli mnie kiedyś znienawidzisz, obiecaj, że o mnie nie zapomnisz.
- Obiecuję, ale to nigdy nie nastąpi, a teraz śpij...
Loczek wyszedł z pokoju, a ja odwróciłam się na drugi bok i patrząc przez okno na gwiazdy, ponownie zasnęłam. Mocne szturchnięcia wybudził mnie ze snu, nade mną stali chłopcy.
- Co się stało?
- Wstawaj śpiochu, jedziemy do studia, chcesz jechać z nami? - zapytał uśmiechnięty Louis
- Jasne, zostawicie mnie na chwilę samą ubiorę się w coś czystego?
- Pewnie- chłopcy wyszli, byli wszyscy uśmiechnięci choć w oczach Liama wciąż kryło się przerażenie.
Ubrałam jakieś jasne Jensy, lekko poszarpane i do tego białą koszulkę, z lekkim dekoltem. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam na szybko. Jak zwykle wzięłam swój sprzęt, tym razem nóż schowałam pod nogawką, miałam czarne conversy, więc nic nie było widać. Pistolet wsadziłam do torebki i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i jedząc szybkie śniadanie wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 min, każde z nas milczało co było trochę krępujacę. Wysiedliśmy i udaliśmy się do studia. Zajęłam miejsce koło Paul i uważnie przyglądałam się chłopcą. Widać, że kochają to co robią. Śpiewając uciekają od wszelkich kłopotów, zatracają się w muzyce. Nie słuchałam wcześniej ich piosenek, chociaż pewnie jakaś obiła się o moje uszy. Teraz słysząc każdą kolejną piosenkę, każdą kolejną nutę, każde kolejne słowo, moje ciało ogarnia coraz większy zachwyt, a uszy i serce chcą więcej. I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you.
And all your little things.
Ta piosenka, jej słowa najbardziej utkwiły mi w głowie. Chłopaki śpiewając ją nie ukrywali swoich emocji.
- Chwila przerwy- chłopcy wyszli z pomieszczenia i usiedli na kanapach niedaleko mnie.
- Idę do toalety zaraz wracam- rzekł Harry i wyszedł
Mijały minuty, a go nadal nie było, nie wracał, zaczęłam się denerwować.
- Chłopaki idźcie sprawdzić co on robi, minęło już 25 min- poprosiłam
- Spokojnie to Hazza nic mu nie będzie- odpowiedział roześmiany Lou
- Ja pójdę sprawdzić- dodał Liam i wyszedł
Po 10 minutach wrócił przerażony.
- Nie ma go nigdzie, na ziemi leżały jego dokumenty- mówił szybko
- Spokojnie może gdzieś wyszedł, na chwilę, a one mu wypadły- tłumaczył Zayn
Postanowiliśmy poczekać jeszcze 10 min.
- Dostałem sms od Harrego- krzyknął Liam- napisał " Pomocy "
Jak widzicie nie co zmieniłam wygląd bloga...
Podoba wam się czy wolicie poprzedni ?
poniedziałek, 6 maja 2013
Opowiadanie z Harrym cz.6 "Ma podsłuch"
Otworzyłam zmęczone oczy, Harrego nie było w łóżku. Wszędzie porozrzucane nasz ciuchy. Z dołu dochodziły krzyki zespołu, szybko wstałam i pozbierałam swoje ciuchy. Założyłam bieliznę, spodnie i bluzkę. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie w szafce wyszukałam czyste ciuchy. Ubrałam jensy i białą, luźną koszulkę z nadrukiem dwóch całujących się małpek. Włosy związałam w niedbałego koka. Poszłam do łazienki, umyłam zęby i buzię, pomalowałam tuszem rzęsy i zeszłam na dół. W salonie zastałam Harrego leżącego na ziemi i Nialla siedzącego na nim, próbującego wyrwać mu kanapkę oraz Louisa śmiejącego się z nich. Uśmiechnęłam się i przeszłam do kuchni. Zastałam tam Liama i Zayna coś dyskutowali.
- Hej, nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko wezmę coś do jedzenia.
- Hej, nie przeszkadzasz- odpowiedział Liam, a Zayn promiennie się uśmiechał.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam jogurt, sięgnęłam po łyżeczkę i szłam w kierunku wyjścia.
- Pomożesz nam? - zapytał Zayn
- W czym?
- Chcę kupić mojej dziewczynie sukienkę, tylko nie możemy się zdecydować jaką, a ty jesteś dziewczyną więc może nam pomożesz? - tłumaczył Zayn
- Oczywiście, pokażcie...
Chłopaki podali mi katalog i pokazali kilka sukienek. Przyglądałam się każdej uważnie, były naprawdę ładne, dziewczyna ma szczęście.
- Ta jest piękna- wskazałam
- Myślisz, że się jej spodoba? - zapytał Malut
- Na pewno jest prześliczna
- No to masz problem z głowy, a właściwie mamy- zaśmiał się Liam - Dziękujemy
- Nie ma za co
Wyszłam z kuchni i odebrałam dzwoniący telefon.
- Halo?
- Hej, odejdź gdzieś na bok- powiedział Tom
Jak powiedział tak zrobiłam, żeby mieć pewność, że nie usłyszą wyszłam na dwór.
- Już, o co chodzi?
- Złapaliśmy 5 członków gangu, zmienili kryjówkę, nie wiemy gdzie teraz są, jeżeli dobrze wiemy zostało jeszcze 8, tych najgroźniejszych, musisz uważać.
- Uważam
- Gdzie teraz jesteś? - zapytał
- Stoję na dworze, przed drzwiami, tylko to chciałeś mi powiedzieć?
- Nie tylko, u Harrego na telefonie umieszczony jest podsłuch, musisz go zniszczyć.
- Ale jak mam to zrobić? Przecież nie mogę zabrać mu tak po prostu telefonu, on się z nim nie rozstaje.
- Wymyśl coś, do zobaczenia- rozłączył się.
Weszłam spowrotem do domu i poszłam do łazienki, stałam przed lustrem przyglądając się swemu odbiciu. Tak bardzo pokomplikowałam sobie życie. Uderzyłam z całej siły ręką w umywalkę, ból przeszył cały nadgarstek, uderzenie było zbyt mocne, ale w pewnym stopniu pozwoliło rozładować te wszystkie emocje, które w sobie tłumię. Kiedy zdołałam opanować drżące dłonie i roztrzęsione ciało, wyszłam z łazienki. Starałam się unikać Harrego więc skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zamarłam, przerażony Liam stał na środku pokoju, a przednim leżała moja broń.
- Co ty robisz? - byłam przerażona tak samo jak on
- Nie zbliżaj się do mnie!!!! - krzyczał bardzo głośno
Szybko weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam bliżej chłopaka i chciałam go dotknąć.
- Zostaw mnie słyszysz, dzwonie po policję!!!! Jesteś zabójcą - krzyczał z przerażeniem.
- Uspokój się
- Co ty chcesz nam zrobić!!! - nie przestawał
- Liam uspokój się do cholery bo będę musiała cię zabić!!! Co tu robisz i czego szukałeś w szafce?!!!!
Krzyknęłam, a chłopak momentalnie zamilkł. Jego oczy zaszły łzami.
- Chciałem wsadzić ci bluzkę i wtedy to wypadło- trząsł się
- Czego chcesz, chcesz nas zabić? Czemu co my ci zrobiliśmy? - starał się być spokojny
- Nie chcę nikogo zabijać, a na pewno nie was
- Więc czego od nas chcesz, pieniędzy? - był coraz bardziej przerażony
- Nie, jestem tu żeby was chronić, a raczej Harrego
- Co? On nie potrzebuje ochrony..
- Mylisz się, Paul mnie wynajął.... Liam jesteś najrozsądniejszy z całej piątki, powiem ci o co chodzi, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć jasne? - chłopak pokiwał głową- Harry wdał się w nieprzyjemne towarzystwo, oni teraz próbują go zabić. Wtedy nad jeziorem byliśmy obserwowani i stali u was pod domem, pamiętasz jak powiedziałam, że idę na spotkanie z przyjaciółką?
- Tak
- To nieprawda, szłam wtedy za Harrym, śledziłam go, szykowali na niego zamach..., zależy ci na przyjacielu?
- Bardzo
- To nikt nie może się dowiedzieć, nikt, a zwłaszcza Harry. Inaczej to wszystko źle się skończy... To jak?
- Nikt się nie dowie, ale spróbuj tylko go skrzywdzić...
- Nie skrzywdzę go, a teraz musisz mi pomóc, przynieś mi telefon Harrego, jak najszybciej
- Co po co? Nie mogę
- Liam nie wiem jak to zrobisz, ale masz mi go przynieść, ma podsłuch na telefonie, oni wszystko słyszą, każdą waszą rozmowę...
- Spróbuję, mogę wyjść?
- Tak idź, nie musisz się mnie bać? I pamiętaj od tego zależy też twoje życie.
Chłopak wyszedł, był najwidoczniej przerażony, ja też byłam, bałam się, że ktoś więcej się o tym dowie. Szybko zebrałam broń i schowałam ją do szafki. Usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo w okno, kiedy do pokoju wszedł Liam.
- Mamy mało czasu, szybko- szepnął
Podał mi telefon, a ja szybko otworzyłam tylną klapkę. Wyciągnęłam podsłuch i rozdeptałam na małe kawałeczki.
- Już- oddałam Liamowi telefon, a on wyszedł.
Jeden problem z głowy. Przez okno zobaczył, że Paul przyjechał. Zeszłam na dół i akurat na niego trafiłam.
- Muszę wyjść na trening, popilnujesz Harrego? - zapytałam
- Tak pewnie
- Aha, Liam wie o wszystkim, znalazł broń, jest przerażony...
- Spokojnie, zajmę się tym.
Wyszłam z domu i udałam się do opuszczonej kamienicy, otworzyłam duże skrzypiące drzwi i weszłam do środka. Przebrałam się w dresy i weszłam na ring, mój trener był bardzo ostry, ale uczył najlepiej. Zaczęłam zadawać pierwsze ciosy, pot sam ciekł z czoła.
- Nie tak Kur*a, skup się do choler!!!!!! - wydarł się oschle.
Zaczęłam mocniej uderzać, czułam jak robi mi się słabo. Nie poddawałam się, waliłam ile sił, aż w końcu osunęłam się i upadłam na matę. Świat wirował dookoła, było mi cholernie niedobrze. Nogi zdrętwiały, a ja nie mogłam nimi ruszyć. Zamknęłam oczy i przeniosłam się na chwilę do krainy ukojenia....
- Hej, nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko wezmę coś do jedzenia.
- Hej, nie przeszkadzasz- odpowiedział Liam, a Zayn promiennie się uśmiechał.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam jogurt, sięgnęłam po łyżeczkę i szłam w kierunku wyjścia.
- Pomożesz nam? - zapytał Zayn
- W czym?
- Chcę kupić mojej dziewczynie sukienkę, tylko nie możemy się zdecydować jaką, a ty jesteś dziewczyną więc może nam pomożesz? - tłumaczył Zayn
- Oczywiście, pokażcie...
Chłopaki podali mi katalog i pokazali kilka sukienek. Przyglądałam się każdej uważnie, były naprawdę ładne, dziewczyna ma szczęście.
- Ta jest piękna- wskazałam- Myślisz, że się jej spodoba? - zapytał Malut
- Na pewno jest prześliczna
- No to masz problem z głowy, a właściwie mamy- zaśmiał się Liam - Dziękujemy
- Nie ma za co
Wyszłam z kuchni i odebrałam dzwoniący telefon.
- Halo?
- Hej, odejdź gdzieś na bok- powiedział Tom
Jak powiedział tak zrobiłam, żeby mieć pewność, że nie usłyszą wyszłam na dwór.
- Już, o co chodzi?
- Złapaliśmy 5 członków gangu, zmienili kryjówkę, nie wiemy gdzie teraz są, jeżeli dobrze wiemy zostało jeszcze 8, tych najgroźniejszych, musisz uważać.
- Uważam
- Gdzie teraz jesteś? - zapytał
- Stoję na dworze, przed drzwiami, tylko to chciałeś mi powiedzieć?
- Nie tylko, u Harrego na telefonie umieszczony jest podsłuch, musisz go zniszczyć.
- Ale jak mam to zrobić? Przecież nie mogę zabrać mu tak po prostu telefonu, on się z nim nie rozstaje.
- Wymyśl coś, do zobaczenia- rozłączył się.
Weszłam spowrotem do domu i poszłam do łazienki, stałam przed lustrem przyglądając się swemu odbiciu. Tak bardzo pokomplikowałam sobie życie. Uderzyłam z całej siły ręką w umywalkę, ból przeszył cały nadgarstek, uderzenie było zbyt mocne, ale w pewnym stopniu pozwoliło rozładować te wszystkie emocje, które w sobie tłumię. Kiedy zdołałam opanować drżące dłonie i roztrzęsione ciało, wyszłam z łazienki. Starałam się unikać Harrego więc skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zamarłam, przerażony Liam stał na środku pokoju, a przednim leżała moja broń.
- Co ty robisz? - byłam przerażona tak samo jak on
- Nie zbliżaj się do mnie!!!! - krzyczał bardzo głośno
Szybko weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam bliżej chłopaka i chciałam go dotknąć.
- Zostaw mnie słyszysz, dzwonie po policję!!!! Jesteś zabójcą - krzyczał z przerażeniem.
- Uspokój się
- Co ty chcesz nam zrobić!!! - nie przestawał
- Liam uspokój się do cholery bo będę musiała cię zabić!!! Co tu robisz i czego szukałeś w szafce?!!!!
Krzyknęłam, a chłopak momentalnie zamilkł. Jego oczy zaszły łzami.
- Chciałem wsadzić ci bluzkę i wtedy to wypadło- trząsł się
- Czego chcesz, chcesz nas zabić? Czemu co my ci zrobiliśmy? - starał się być spokojny
- Nie chcę nikogo zabijać, a na pewno nie was
- Więc czego od nas chcesz, pieniędzy? - był coraz bardziej przerażony
- Nie, jestem tu żeby was chronić, a raczej Harrego
- Co? On nie potrzebuje ochrony..
- Mylisz się, Paul mnie wynajął.... Liam jesteś najrozsądniejszy z całej piątki, powiem ci o co chodzi, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć jasne? - chłopak pokiwał głową- Harry wdał się w nieprzyjemne towarzystwo, oni teraz próbują go zabić. Wtedy nad jeziorem byliśmy obserwowani i stali u was pod domem, pamiętasz jak powiedziałam, że idę na spotkanie z przyjaciółką?
- Tak
- To nieprawda, szłam wtedy za Harrym, śledziłam go, szykowali na niego zamach..., zależy ci na przyjacielu?
- Bardzo
- To nikt nie może się dowiedzieć, nikt, a zwłaszcza Harry. Inaczej to wszystko źle się skończy... To jak?
- Nikt się nie dowie, ale spróbuj tylko go skrzywdzić...
- Nie skrzywdzę go, a teraz musisz mi pomóc, przynieś mi telefon Harrego, jak najszybciej
- Co po co? Nie mogę
- Liam nie wiem jak to zrobisz, ale masz mi go przynieść, ma podsłuch na telefonie, oni wszystko słyszą, każdą waszą rozmowę...
- Spróbuję, mogę wyjść?
- Tak idź, nie musisz się mnie bać? I pamiętaj od tego zależy też twoje życie.
Chłopak wyszedł, był najwidoczniej przerażony, ja też byłam, bałam się, że ktoś więcej się o tym dowie. Szybko zebrałam broń i schowałam ją do szafki. Usiadłam na łóżku i patrzyłam tępo w okno, kiedy do pokoju wszedł Liam.
- Mamy mało czasu, szybko- szepnął
Podał mi telefon, a ja szybko otworzyłam tylną klapkę. Wyciągnęłam podsłuch i rozdeptałam na małe kawałeczki.
- Już- oddałam Liamowi telefon, a on wyszedł.
Jeden problem z głowy. Przez okno zobaczył, że Paul przyjechał. Zeszłam na dół i akurat na niego trafiłam.
- Muszę wyjść na trening, popilnujesz Harrego? - zapytałam- Tak pewnie
- Aha, Liam wie o wszystkim, znalazł broń, jest przerażony...
- Spokojnie, zajmę się tym.
Wyszłam z domu i udałam się do opuszczonej kamienicy, otworzyłam duże skrzypiące drzwi i weszłam do środka. Przebrałam się w dresy i weszłam na ring, mój trener był bardzo ostry, ale uczył najlepiej. Zaczęłam zadawać pierwsze ciosy, pot sam ciekł z czoła.
- Nie tak Kur*a, skup się do choler!!!!!! - wydarł się oschle.
Zaczęłam mocniej uderzać, czułam jak robi mi się słabo. Nie poddawałam się, waliłam ile sił, aż w końcu osunęłam się i upadłam na matę. Świat wirował dookoła, było mi cholernie niedobrze. Nogi zdrętwiały, a ja nie mogłam nimi ruszyć. Zamknęłam oczy i przeniosłam się na chwilę do krainy ukojenia....
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)





