- ( t.i ) kto jest ojcem dziecka? -Wyskoczył nagle z pytaniem Liam.
Odwróciłam wzrok, a moje oczy zaszły łzami. Ból tak, chyba tak można nazwać to co teraz czułam w sercu. Pustka ona ogarnęła mnie całą, wszystkie myśli zaczęły schodzić na tor Harrego i chociaż za wszelką cenę chciałam temu za pobiec nie mogłam. To było silniejsze....
- Moje dziecko nie ma ojca...- odpowiedziałam po chwili, a po policzku spłynęła kryształowa łza.
- Jak to nie ma...- był widocznie zdziwiony.
- Po prostu ojciec dziecka nie chce mnie znać...- lekko podniosłam głos.
Patrząc bez namysłu w okno poczułam otulające mnie ramiona, przyjaźń i troska jaka biła ze strony Liama, była ogromna.
- Nie martw się pomogę ci...- chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Dlaczego ty to wszystko robisz, dlaczego ze mną rozmawiasz, dlaczego mi pomagasz, po tym co zrobiłam...? powinieneś mnie nienawidzić jak reszta chłopaków...- na te słowa z moich oczu poleciały kolejne gorzkie łzy.

- Ty nic złego nie zrobiłaś, uratowałaś nam życie, poświęcając swoje, kłamałaś, żeby nas chronić... Nie jesteś złym człowiekiem i ja to wiem, pamiętasz jak było na początku? Wprowadziłaś się do nas, nie znaliśmy cię, ale od razu polubiliśmy. Czułem, że można ci zaufać, zyskałaś moją przyjaźń... Wtedy kiedy zobaczyłem broń u ciebie w pokoju i to jak wtedy na mnie krzyknęłaś, że mnie zabijesz, bałem się ciebie. Bałem się, że chcesz nas zabić, że jesteś zabójcą. Ale później, wtedy kiedy ratowałaś Harrego, byłem tam z Paulem, wtedy widziałem w tobie drobną i delikatną dziewczynę, która była wstanie poświęci swoje życie dla drugiego człowieka. Dopiero wtedy zobaczyłem jaka naprawdę jesteś, jak wielkie masz serce..... Zawsze możesz na mnie liczyć, nie zostawię cię i nie odwrócę się od ciebie obiecuję.
- Dziękuję...Liam, dziękuję, że mogę mieć takiego przyjaciel- wtuliłam się w niego i płakałam.
Ściany już w całości pokrywała, niebieska i różowa farba. W nasze ręce wpadły mniejsze pędzelki i specjalne czarne markery. Na ścianach zaczęły powstawać różne literki alfabetu, gdzieś w rogu zostały odbite dłonie moje i Liama podpisaliśmy je, ja mama, a Liam wujek. Zostawiłam też kawałek miejsca gdzie podpisałam tata. Szatyn chwycił pędzelek, niebieską farbę i zaczął malować samoloty na różowej ścianie, ja zrobiłam to samo i chwytając różową farbę, na niebieskiej ścianie zaczęłam rysować motyle. Po ciężkiej pracy zadowoleni z efektów stanęliśmy w drzwiach i podziwialiśmy nasze dzieło. Szczerze to wyszło nam przepięknie, była zachwycona.
- Jesteś głodny? - zapytałam chłopaka.
- Jak diabli - odpowiedział.
- To chodź obiad już jest gotowy.
Zasiedliśmy i zajadając się posiłkiem, śmialiśmy się. Później do Liama zadzwoniła Danielle, więc musiał się zbierać. Nie znałam jej, chociaż bardzo chciałam poznać, wydawała się być fajna. Odprowadziłam go do drzwi i wróciłam do pokoju niemowlencia. Sprzątnęłam pędzle i wyrzuciłam puste puszki po farbach. Otworzyłam okno i zdjęłam folie ochronną z paneli, wyrzucając ją do śmieci. Wyszłam z pokoju bo zaczęło robić się zimno. Zamknęłam drzwi odcinając dopływ zimnego powietrza i udałam się do łazienki. Napuściłam sobie gorącej wody do wanny i wlałam dużo płynu do kąpieli. Zrzuciłam z siebie ciuchy i zanurzyłam swoje ciało w gorącej wodzie. Duża ilość piany dodawała temu wszystkiemu uroku. Rozkoszowałam się tą chwilą, chwilą przyjemności. Po dwóch godzinach wyszłam z wanny i ubrana tylko w biały krótki szlafrok położyłam się do łóżka i zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam otworzyć. W drzwiach stał Liam i chyba Danielle byłam zaskoczona.
- Hej mała przyprowadziłem Danielle myślę, że się polubicie- powiedział Liam przytulając mnie.
- Hej nie spodziewałam się was, jestem ( t.i ) miło mi- podałam rękę dziewczynie co ona odwzajemniła.
- Ja Daniell mnie również.
- Wejdźcie- zaprosiłam ich do środka- przepraszam za mój wygląd i ubiór, ale dopiero się obudziłam.
- Nic się nie stało- powiedziała dziewczyna.
- Zrobiliśmy ci zakupy, idź się ubierz, a my przygotujemy ci jakieś śniadanie- powiedział Liam
Kiwnęłam głową i zniknęłam w swojej sypialni, ubrałam beżowe rurki i białą bluzkę z długim rękawem. Włosy związałam w wysokiego niedbałego koka, wytuszowałam rzęsy i weszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i wszyscy zaczęliśmy rozmawiać, jedząc przygotowany posiłek. Brunetka była naprawdę fajna, polubiłyśmy się.
- Wiecie może, która jest godzina? - zapytałam.
- 11:50 - wymamrotał chłopak.
- O kurde spóźnię się, na 12:20 mam wizytę u lekarza.
- Może pójdę z tobą? - zaproponowała Dan.
- Jeżeli chcesz to pewnie.
- To mam pomysł ja muszę jechać do studia, to zawiozę was i pojadę.
- Ok to chodźmy.
Ubrałam Czarną kurtkę, szalik i wyszliśmy.
- ( t.i ), a tak w ogóle, który to miesiąc, nie zapytałem wcześniej?
- 4, no już zaraz 5 miesiąc.
- To tyle jak się od nas wyprowadziłaś,zaraz.. to dziecko.... czy to dziecko jest Harrego?
- Tak, ale nie mówcie mu, nie mówcie nikomu, że jestem w ciąży, proszę.
- Jasne, ale on musi wiedzieć.
- Kiedyś się dowie, ale nie teraz- wyszeptałam.
I znowu ten ból w sercu, ból, który mnie wykańcza. Miłość, to ona mnie wykańcza, miłość do chłopaka, który mnie nienawidzi.
I czasem po prostu mamy wszystkiego dość.
Czasem zastanawiamy się, dokąd pędzi nasz życie, co ma na celu.
Ale nie patrzymy na błahe rzeczy, które mogą nas nakierować.
- Już jesteśmy...
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Liama, podziękowałam i wspólnie z Danielle weszłyśmy do szpitala. Długo nie czekałyśmy już po 5 minutach weszłyśmy do gabinetu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry, zapraszam- odpowiedziała sympatyczna lekarka- proszę się położyć, zrobimy USG
Wykonałam poleceni i położyłam się na łóżku, obok mnie usiadła moja towarzyszka.
- Proszę spojrzeć, tu mamy główkę, a tu nóżki, tu rączki- lekarka jeździła po moim brzuchu i pokazywała na ekranie gdzie co jest.
Po zakończonym zabiegu usiadłam na krześle i słuchałam lekarki.
- Ciąża przebiega dobrze, dziecko dobrze się rozwija i jest zdrowe, tutaj proszę zdjęcie- wręczyła mi zdjęcie USG.
- Piękne- szepnęłam uśmiechając się.
- Niestety jeszcze jest za wcześnie, żeby stwierdzić płeć dziecka.
- Nie szkodzi.
- To wszystko dziękuję i do zobaczenia przy następnej wizycie za 3 tygodnie, proszę dużo odpoczywać i nie dźwigać za dużo.
- Dziękuję dowidzenia.
Wyszłyśmy ze szpitala i szłyśmy powoli chodnikiem.
- Co powiesz na zakupy? - zapytała.
- Z wielką przyjemnością- zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do centrum handlowego.
Odwiedzałyśmy każdy sklep po kolei, kupowałyśmy różne ciuchy i dużo się śmiałyśmy, zaprzyjaźniłyśmy się.
- Chodźmy do tego sklepu- dziewczyna wskazała na sklep z niemowlęcymi ciuchami, meblami i zabawkami.
Chodziłam jak zaczarowana, wszystko było takie malutki i przepiękne. Mijałam setki różnych sukieneczek i spodenek. Smoczki, butelki, łóżeczka, komódki, foteliki, lalki, samochodziki, misie to był raj.
- Spójrz jakie piękne- brunetka pokazała mi na kremowe śpioszki z bodami.
- Wow cudowne, bierzemy.
Poszliśmy do kasy gdzie zapłaciłam za komplet, Danielle kupiła jeszcze słodkiego misia, średnich rozmiarów. Nie wiedziałam po co jej.
- Proszę, to nasz pierwszy prezent z Liamem dla szkraba- podała mi misa.
- Dziękuje- przytuliłam ją i poczułam kopnięcie- maluch też się cieszy kopie, dotknij.
Przyłożyła dłoń do mojego brzucha, a jej uśmiech znacznie się poszerzył.
- Idziemy na jakieś ciasto? - zapytałam bo naszła mnie nagła ochota.
- Pewnie.
Weszliśmy do kawiarenki pełnej ludzi, zajęłyśmy miejsca i już po chwili zajadałyśmy się ciastem. Tak minął dzień, później Liam do nas dołączył, pochodziliśmy trochę i ja wracałam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam, rozpakowałam zakupy i poszłam sprawdzić stan pokoju dziecka. Zamknęłam okno, ściany były już suche. Usiadłam na podłodze i wyciągając z kieszeni zdjęcie USG , przyglądałam się mu dokładnie....
***Tydzień później ***
Szłam wolno jednym z londyńskich parków, ubrana w Jensy i grubą, za dużą, wkładaną przez głowę, szarą bluzę z kapturem. Śnieg zasypał już wszystko dookoła. Niektórzy narzekają na tą porę roku, narzekają na śnieg i mróz. Zajęci są ciągłym odśnieżaniem chodników i samochodów, zajęci są swoją pracą. Nie zauważają przez to pięknego krajobrazu jaki ich otacza i radości jaką niesie za sobą zima. Zjeżdżanie z górki na sankach, jeżdżenie na łyżwach, bitwa na śnieżki to tylko nie liczne zabawy. Słońce mocniej przygrzało w ten mroźny dzień, śnieg lśnił kryształkami, a ja pokonywałam kolejne zaspy śniegu, których najwidoczniej nie zdążyli odśnieżyć. Zatrzymałam się na chwilę widząc....
Przepraszam nawaliłam. Ale ostatnie tygodnie naprawdę dały mi nieźle w kość, chociaż wiem, że to marne wytłumaczenie :(
I
I
IWannaToSleep AndNeverWakeUp bardzo cię przepraszam, jesteś pewnie jedyną osobą, która to czyta i bardzo ci dziękuję <3 p="">
Imagin przeprosinowy dla ciebie:
Błąkając się wśród drzew, doszłaś w końcu do wielkiej polany. Przemierzałaś ją żwawym krokiem, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy chłopaku. Gorące promienie słońca opadały na twoje opalone ciało, które zdobiła przewiewna sukienka, wykonana z materiału w kwiatki. Długie brązowe włosy, kaskadami opadały na twoje ramiona, a pojedyncze kosmyki delikatnie powiewały na wietrze. Słomiankowy kapelusz z brązową tasiemką, zdobiący twoją głowę idealnie zgrywał się z brązowymi balerinami na twoich stopach. Uśmiech poszerzał się z każdym kolejnym krokiem, który przybliżał cię do umówionego miejsca. Chęć znalezienia się już w objęciach chłopaka i poczucia bezpieczeństwa rosła w siłach. Już tak nie wiele dzieliło cię od usłyszenia jego głosu, który był jak najpiękniejsza melodia. Docierając do celu zasmucone oczy nie ujrzały chłopaka, a jedynie napis ułożony z polnych kwiatów "Niech powiew wiatru i ciepło słońca poniosą cię do mojej miłości". Rozglądając się dookoła, serce nakazało ci iść przed siebie. Wolnym i niepewnym krokiem zmierzałaś przed siebie, wyszukując jakiś wskazówek, gdzie iść. Kolejny napis z polnych kwiatów pojawił się na twojej drodze, tym razem otoczony sercem " Unieś głowę i rozejrzyj się, moje ramiona i serce woła cię ". Wykonując ruch głową, oczy dostrzegły dobrze znaną ci sylwetkę. Ciało zaczęło podążać w jego kierunku, a nogi przyśpieszyły, zaczynając biec. Czułaś jak twoje serce się uskrzydla, na myśl, że za chwilę poczujesz smak jego ust, za którym tak cholernie tęskniłaś. Twoje ciało wpadło w jego sile ramiona, a chłopak zamykając cię w uścisku okręcił dookoła.
- Znalazłaś mnie, moje serce należy do ciebie, nie oddawaj go nikomu- szept dobiegł do uszu, a usta chłopak, złączyły się w całość z twoimi.
Skóra spragniona jego dotyku, miała go teraz pod dostatkiem. Usta co chwilę łączyły się w jedności, a komplementy prawione przez chłopaka, sprawiały ci radość. Połączeni w uścisku dłoni, podążaliście, widząc jak jasne słońce zachodzi za horyzont.
- Chcę cię o coś spytać? - Harry zatrzymał się przed tobą, zerkając głęboko w oczy.
- Pytaj...
- Zechcesz spędzić ze mną resztę życia? - wypowiadając te słowa uklęknął przed tobą na jedno kolano.
- Mówisz poważnie?
- Najpoważniej jak tylko potrafię...
- Tak! Tak! Tak!
Rzuciłaś się na szyję chłopaka, a po twoich policzkach spłynęła łza szczęścia. Nigdy niczego nie byłaś tak pewna, jak miłości do chłopaka. Tylko on był twoim najlepszym przyjacielem i chłopakiem w jednym. Założył na twój serdeczny palec, prześliczny pierścionek i wpił się niczym pijawka w twoje usta. Oddałaś się pełnemu uczucia pocałunku i zamykając oczy, chciałaś się upewnić, że to wszystko staje się rzeczywistością.
-Wskakuj.
Chłopak odwrócił się do ciebie tyłem, a ty wskoczyłaś mu na plecy, oplatając rękoma jego szyję. Wspólnie podążaliście ścieżką wzdłuż polany, tak jak teraz podążacie swoją wspólną ścieżką przez życie.
Razem Już Na Zawsze, Przeciw Światu I Przeciwnością...
xx3>