niedziela, 20 lipca 2014

Imagin z Niall'em cz.3



Oczy Irlandczyka krwawiły łzami, a dziewczyna łkała, patrząc z obrzydzeniem na chłopaka.
- Ja.... nienawidzę siebie za to. Przepraszam.
Obróciła głowę, zasypiając w płaczu...


***
Dni mijały jak film na taśmie. Niall nie wypuścił jej z pokoju, czuła się jak więzień, ale wciąż była za słaba by cokolwiek zdziałać. Często zastanawiała się czy ktoś jej szuka, może rodzice powiadomili policję o jej zaginięciu ? Chłopak szczelnie odciął ją od świata, nie dając żadnego wglądu do rzeczywistości. Czym jest rzeczywistość ? Przyzwyczaiła się do tego, że jest przy niej cały dzień i jej nienawiść zaczęła spadać, chociaż nadal czuła obrzydzenie. Cechy anioła powracały.

***
- Chcesz wyjść na zewnątrz ?
Popatrzyła na niego z nadzieją, zdecydował się ją uwolnić ? Będzie mogła teraz zacząć od nowa ? Stopniowo wymazując wspomnienia ?
- T..tak.
Usiadła na łóżku, to był postęp w jej stanie zdrowia.
- Wezmę cię.
Spłoszona próbowała uniknąć jego dotyku, paraliżowana strachem. Zrobił to co zawsze. Zignorował jej piski i łzy spływające po policzkach, wiedząc, że za chwilę się uspokoi. Dręczyło go to wszystko. Próbował naprawić to co nieodwracalne. Niemożliwe.
Trwająca w jego silnych ramionach oglądała dom. Co prawda widziała tylko schody, które przemierzali, ale była ciekawa wszystkiego, niczym nowonarodzone stworzenie, pragnące świata. Niall potknął się, ale jej nie upuścił. Oplotła swoje ramiona wokół jego szyi, bojąc się bólu związanego z upadkiem. Ignorowała wszystkie głosy, zamykając oczy i czekając kiedy puści ją wolno, odstawiając do jej domu.
- Możesz otworzyć oczy, jesteśmy.
Podniosła powieki oślepiona słońcem. Rozczarowanie przejęło jej ciało, kiedy zauważyła, że są w jego ogrodzie, usadowieni na drewnianej dwuosobowej huśtawce. Otulił ją ciepłym kocem, nie pozwalając, by opuściła jego kolana. Lekko huśtał ich, kiedy dziewczyna podziwiała malutki kawałek świata. Zakryci z każdej strony choinkami, odcięci byli od życia. Zielona trawa mieniła się w słońcu i chodź promienie dawały ciepło, zimne powietrza wygrywało. Sucho i mroźno. Kwiaty kilku rozwiniętych krzewów zgrywały się kolorystyką, zataczając kręgi wokół nich.
- Nie jest ci zimno ?
Pokręciła głową, opierając policzek o jego ramię. Wypuściła wstrzymywane powietrze, przestając odczuwać tak duży niepokój.
- Nie chcę, byś się mnie bała.
Wyznał cicho, oplatając ją ciaśniej.
- Zrobiłem wcześniej herbatę, trochę wystygła.
Wsadził w jej drobne dłonie kubek, odnowa zaczynając nimi huśtać. Upiła kilka łyków trunku, czując jak ciepło rozlewa się jej po przełyku, kontrastując z zimnym powietrzem odpowiedzialnym za jej rumieńce.
- Opowiedz mi coś.
Poprosiła cicho, zaskakując Nialla.
- O czym ?
- O czymkolwiek. Możesz wymyslić bajkę, cokolwiek. Chcę na chwilę zapomnieć o bólu.
Jej słowa uderzył tak silną szczerością, że Irlandczyk zamknął oczy, chowając łzy.
- W równoległym do rzeczywistości świecie, właściwie to w świecie chłopaka, pojęcie miłości nie było znane. Nie było znane, bo żaden chłopiec nie potrafił pokochać tamtejszych dziewczyn. Może po prostu wstydzili się tego. Woleli wykorzystywać je, każdego dnia biorąc inną. Po za jednym. Skrywał w swoim domu księżniczkę, wiedząc, że będzie musiał ją kiedyś uwolnić. Bardzo tego nie chciał. Lubił budzić się ze świadomością, że jest ktoś kim musi i chce się opiekować. Okrutnie potraktowana księżniczka, bała się ludzi, nawet jego. Chłopiec starał się, wierząc, że kiedyś to się zmieni. Pokochał ją przez ten czas. Doświadczył uczucia nieznanego, bardzo głębokiego. Nawet nie znał jej imienia, ale nie było mu potrzebne. Chciał być jej księciem, rycerzem, albo chociaż zwykłym chłopce, któremu zaufa i pozwoli by stał na straży jej życia i serca. Tylko tego chciał. Marzenia się spełniły, a później żyli długo i szczęśliwie. Zły chłopiec ze swoim aniołem.
Dziewczyna wtuliła się w Nialla mocno, pragnąc dalej słuchać jego głosu. Uwielbiała słuchać bajek, a ta w jego wykonaniu podobała jej się najbardziej.
- Dziękuję.
Szepnęła, całując jego policzek. Pierwszy raz od dwóch tygodnia miała w sobie tą odwagę. Siedzieli w ciszy długa, aż zaczęła zasypiać. Pewien, że już go nie usłyszy, wypowiedział w niebo na cichy głos.
- To była bajka o tobie.
Chowając twarz w jego szyi, jak niewinna, maleńka istota wyszeptała.
- Moja bajka, też może skończyć się dobrze.
Był zaskoczony, ale też lekko uradowany.
- Będę cię więził, aż mnie nie pokochasz.
Cechy anioła. Była zdolna do wybaczenia. Była zdolna do kochania. Kochania Nialla. Nie teraz, ale w przyszłości. Była zdolna zapomnieć o wszystkim, za wyjątkiem jego....





***The End***

_______________________________________________

I jak podobała wam się taki Imagin ? Czy zbyt przesadzony ? /

poniedziałek, 14 lipca 2014

Imagin z Niall'em cz.2




Cisza wypełniła pomieszczenie, a jej płuca gwałtownie napełniły się powietrzem, co spotkało się z bólem, rozesłanym po ciele. Jęknęła, zaciskając delikatnie powieki. Była jak uszkodzony wazon z cieniutkiego szkła, kryjący pęknięcia, a jeden dotyk spowodowałby, że kawałki się rozlecą. Sięgnęła dłonią do kieszeni, delikatnie ją macając, zrobiła to samo z drugą, ale nie wyczuła telefonu. Chciała zadzwonić na policję, ale brak telefonu uniemożliwił jej to. Układając dłonie płasko, po obu stronach dźwignęła się w górę, od razu upadając, kiedy coś w niej strzeliło. Jakby kości popękały w niej od tak drobnego wysiłku. Cicho szlochając podjęła kolejną próbę, kończąc tak samo. Ignorowała ból, ale był zbyt słaba, na próbę ucieczki. Jej szloch, przerodził się w wycie, niestety bardzo ciche ze względu na zmęczony głos. Przerażała ją myśl, co jeszcze chce jej zrobić. Bała się, że kiedy zaśnie on znowu dokona gwałtu na niej. Gwałtownie wstrzymała oddech, kiedy drzwi zaczęły się uchylać. Patrzyła w sufit, bo akurat tak była ułożona jej głowa.
- Przyniosłem ci coś do jedzenia.
Prychnęła na niego w myślach, zastanawiając się ile razy maksymalnie da radę unieść rękę.
- Ciepły rosół.
Posłał niewidoczny dla niej uśmiech, stawiając miseczkę obok niej. Musiała zaczerpnąć powietrze, bo zaczynała się dusić.
- Przepraszam cię.
Nie patrzyła na niego, tylko dalej w sufit, przewiercając w nim dziurę.
- Nakarmię cię.
Dotknął dłońmi jej ramion, powodując, że wydała z siebie zdławiony strachem pisk.
- N.nie dotykaj mnie.
Oderwał od niej ręce, przysiadając na skraju łóżka.
- Chciałem pomóc ci usiąść, nie skrzywdzę cię już nigdy więcej.
Gdyby mogła, wyśmiałaby go.
- Mogę...
- Nie.
Od razu zaprzeczyła.
- Nie będziesz jadła na leżąco.
Ignorując jej drobne krzyki, posadził ją, odgarniając jej włosy.
- Spokojnie kochanie.
Sięgnął po miseczkę z zupą i nabierając na łyżeczkę odrobinę, uniósł rękę do jej ust, które zaciskała w wąską linie.
- Proszę cię, to nie jest trucizna.
Tego się właśnie obawiała, jaką miała pewność, że nic nie dodał do posiłku ? Mimo sprzeciwu serca, uchyliła usta, przyjmując jedną, a później kolejne łyżki. Jej gardło było suche, a dobry posiłek, przyjemnie je nawilżał. Kiedy skończył, ponownie ją ułożył, wychodząc bez słowa. Znowu zaczęła płakać, nie mając pojęcia jak się stąd uwolnić. Już rano, co pomyślą jej rodzice, kiedy zobaczą, że nie ma jej w swoim łóżku? Nie zatrzymała tym razem łez, kiedy drewniana powłoka znowu się uchyliła. Blondyn odchylił jej koszulkę do góry, a w przypływie przerażenia, całą siłą próbowała, jakoś się podnieść.
- Spokojnie maleńka, tylko posmaruje ci siniaki maścią.
Nie przestawała, więc złapał jej dłonie w jedną rękę, a drugą chwycił jej policzek, patrząc w oczy.
- Nie chciałem cię skrzywdzić, próbowałem cię tylko uchronić.
Otarł jej czerwone już policzki, łagodnym gestem je pocierając.
- Nie płacz już, jesteś bezpieczna i nic ci się złego nie stanie, obiecuję ci.
Zabrał się za ponowne, podwinięcie bluzki, widząc jak cała się trzęsie. Wycisnął trochę mazi na palce, rozsmarowując ją na potłuczonych żebrach dziewczyny, gdzie utworzył się rozległy fioletowo-czerwony siniak. Był naprawdę duży i samego chłopaka przerażał jego widok. Bał się myśleć, jak wyglądają jej plecy.
- Pozwolisz mi cię rozebrać, dam ci czyste ciuchy...
Zaprzeczyła delikatnym kręceniem głowy, ponownie wypuszczając z ust jęk.
- Ok. Pomogę ci wstać, a ty sama to zrobisz dobrze ?
Skinęła nie widocznie, nie chcąc dłużej kisić się w tych mokrych od krwi i śmierdzących ciuchach. Wsuwając rękę pod jej kolana, a drugą pod plecy, owinął jej talie, unosząc delikatnie w górę, a następnie stawiając na ziemi. Ani on, ani ona, nie zdawali sobie sprawy, że jest tak bezsilna. Nogi dziewczyny były bez władne i kiedy chłopak, próbował się odsunąć, ona po prostu leciała. Trzymał ją w swoich silnych ramionach, zapewniając, że nie pozwoli jej upaść.
- Przytrzymam cię, a ty się rozbierz, nie będę patrzył.
Zamknął oczy, a ona z wielkim trudem wyjęła ręce z koszulki, męcząc się, by przeciągnąć podartą szmatkę przez głowę. Była bardzo ciasna i utknęła.
- N.nie mogę.
Jej głos złamał się i zaciskała lekko szczękę, walcząc ze łzami. Czuła się jak kompletna niedojda.
- Pomóż mi... proszę.
Zaczęła płakać w głos, a jej ręce opadły i stała tylko, dlatego, że przytrzymywał ją.
- Ćśśśśi...
Otworzył oczy, samemu mając ochotę się rozpłakać na widok jej pleców. Stała obrócona tyłem więc tylko tyle widział. Jedną dłonią oplótł ją całą, drugą przeciągając koszulkę, przez jej głowę. Sięgnął za siebie po swoją czystą, podając ją dziewczynie. Założyła ją, rozpinając spodnie, i opuszczając w dół. W sumie to nie można już nazwać tego spodniami, nie dużo zostało z nich. Podniósł ją ponownie, kładąc do łóżka i przykrywając kołdrą. Zniknął w przyłączonej łazience, wracając z wacikiem. Opiekuńczymi ruchami ocierał zaschniętą krew z poobijanej twarzy dziewczyny.
- To nie ja cię pobiłem...
Patrzyła na niego, jak na idiotę, widziała przecież dokładnie jego twarz.
- Byliśmy w czwórkę. Oni się naćpali i byli agresywni. Wte... zobaczyli cię jak przemierzałaś uliczki i postanowili się zabawić. Przysięgam, że ja tego nie chciałem, próbowałem ich od tego odciągnąć, ale w zamian rzucili się na mnie, więc odpuściłem. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić.
Głos Nialla cichł, łamiąc się.
- Nick i Mikel podeszli do ciebie i to oni zaczęli cię bić. Widziałem to wszystko, jak jesteś u kresu i zaczynasz tracić przytomność. Byli brutalni, później dołączył Loren i było tylko gorzej. Chciał cię zgwałcić, nie mogłem wytrzymać tego, więc powiedziałem, że ja to zrobię. Zgodzili się, a ja..... Chciałem cię tylko uchronić przed bólem jaki on by ci sprawił.
Oczy irlandczyka krwawiły łzami, a dziewczyna łkała, patrząc z obrzydzeniem na chłopaka.
- Ja.... nienawidzę siebie za to. Przepraszam.
Obróciła głowę, zasypiając w płaczu.....



_____________________________________________________________